Zapraszam Was na „Dziwactwa Polaków oczami Francuza”. Dzisiaj skupię się na dziwactwach kulinarnych. Są wyłącznie moje własne doświadczenia. Jak może wiecie mój mąż jest Francuzem i chociaż nie mieszkamy obecnie we Francji, to po Polsce i Anglii jest ona naszym trzecim domem. Bywamy tam przynajmniej 4 razy w roku, czasem na wiele tygodni, więc doświadczeń związanych z francuskimi zwyczajami mam sporo. Już na początku zaproszę Was do mojego wpisu o dziwactwach Francuzów, żebyście nie pomyśleli, że to tylko my mamy swoje małe dziwactwa. Samo słowo „dziwactwo” może nie brzmi przyjemnie, ale bardzo je lubię i pasuje mi tutaj, więc mam nadzieję, że odbieracie je z przymrużeniem oka i nikt nie poczuje się urażony.
Keczup do Pizzy
Nasze polskie radosne pakowanie keczupu do pizzy jest szokiem, chyba dla większości obcokrajowców, nie tylko Francuzów. Chociaż chyba zdarza się nam to już naprawdę rzadko, to jednak nadal można spotkać kogoś kto daje keczup albo inne sosy do pizzy (przyznać się, kto jest team czosnkowy?). Wydaje mi się, że wzięło się to stąd, że wiele lat temu przed pizzą bardziej popularne były zapiekanki, które są w pewien sposób podobne. Może więc stąd przenieśliśmy ten zwyczaj na biedną, Bogu ducha winną pizzę.

Jednak to, że my dajemy sobie ten keczup na własne życzenie to jeszcze nic. Największym szokiem mojego męża było jednak to, jak zamówił pizzę (to było jakieś 10 lat temu, w pubie w Krakowie) i dostał tą pizzę właśnie z keczupem, mimo, że zupełnie o ten keczup nie prosił. Wtedy odkrył, że w Polsce takie zjawisko występuje i następne lata spędził w uprzedzaniu kelnerów, ale także wszystkich znajomych obcokrajowców.
Obieranie ziemniaków przed ugotowaniem

Kto zna Francuzów i ich zwyczaje, ten wie, że najpierw gotują ziemniaki, a dopiero potem, takie gorące obierają. Łatwiej schodzi skórka – to fakt. Ponoć to zdrowsze, bo w tej skórce jakieś tam najważniejsze wartości odżywcze występują (jakie wartości, nie mam zielonego pojęcia, chociaż kocham ziemniaki na równi z czekoladą). Na pierwszy rzut oka same zalety. Niestety poparzone i upaćkane ręce odwodzą od tego sposobu. Bo to nożem i widelcem, nie łapami się obiera, powiecie. Ja nie umiem i i tak na tych rękach się kończy.
Ser/szynka/jajo na śniadanie
Większość z Was na pewno wie, że Francuzi jedzą wyłącznie słodkie śniadania. Gdy jestem we Francji, w 90% dostosowuję się i jem te croissanty, dżemy, pain au chocolat i inne słodkie pyszności, ale jak jesteśmy dłużej to zdarza mi się zrobić wyjątek, bo po 3 tygodniach już nie daję rady jeść tylko na słodko. Delikatnie, z dozą nieśmiałości wyciągam więc z lodówki jajka albo ser, albo jakieś inne słone rzeczy (pasztecik, mniam) i wtedy od razu widzę ten szok na twarzach Francuzów. Coś na kształt zdziwienia pomieszanego z obrzydzeniem 😉 A jak trafi się na tym śniadaniu ktoś mnie nie zna, to jest przekonany, że żartuję i zaraz to schowam.
Brak codziennego jedzenia serów – ser żółty i biały

Jakieś 10 lat temu, na wielkiej kolacji u moich francuskich teściów zjawiła się cała okolica. Francuskie kolacje na 30 osób to normalka. Przychodzą przyjaciele, lokalny fryzjer, kuzyn sąsiada, pani ze sklepu czy dyrektorka szkoły i biesiadujemy długimi wieczornymi godzinami. Wtedy jeszcze mnie nie znali, nie znali też polskich zwyczajów (teraz wiedzą już wszystko łącznie z podstawowym polskim słownictwem). I uwierzcie, że to, że u nas jedzenie serów nie jest jednym z dań, że nie je się ich codziennie i zawsze po kolacji, że nie sypiemy nazwami na prawo i lewo było dla nich naprawdę szczerym zaskoczeniem. Byli przekonani, że duże ilości serów je się wszędzie. Kiedy mąż opowiedział, że Polsce większość ludzi rozróżnia dwa rodzaje sera: żółty i biały, byli zszokowani.
Duży obiad / mała kolacja
W Polsce jemy zazwyczaj duże dwudaniowe obiady i małą kolację (np. kanapki). We Francji jest odwrotnie. Obiad jest malutki – może to być właśnie kanapka, za to kolacja musi być jak dla króla. Wielodaniowa, koniecznie z serami i deserem i koniecznie siedzi się przy niej min. 2 godziny i absolutnie nie wolno odejść sobie wcześniej od stołu. Długie rozmowy przy kolacji w ogrodzie na świeżym powietrzu, pyszne wino i ogrom jedzenia – to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, jaka kojarzy mi się z Francją. Czas płynie powoli, każdy opowiada swój dzień, komentuje i słucha.

Słony popcorn
Uwielbiamy słony popcorn. Francuz prawdopodobnie go wypluje. We Francji popcorn jest wyłącznie słodki.
Jedzenie o dowolnej porze
To jedno z największych dziwactw Polaków oczami Francuza. Radosne spacerowanie z zapiekanką lub kebabem o godz. 16.00 jest dla Francuzów nie do uwierzenia. U nich je się wyłącznie o wyznaczonych porach. Rano śniadanie, w południe obiad i nie wcześniej niż o 19.00 kolację. Co więcej restauracje otwarte są wyłącznie w określonych godzinach, a nie całymi dniami. Zdaniem Francuzów my jemy ciągle. Tu ktoś z lodami kroczy po ulicy, tam ktoś inny z chipsami.