Czyli o czym pamiętać przebywając z francuską rodziną
Francja od prawie 10 lat to mój drugi dom. Mój mąż jest Francuzem więc amia francuskich przyjaciół i ogromnej francuskiej rodziny i doświadczeń wymusza w naturalny sposób posty w tej tematyce. Różnice kulturowe są mniej lub bardziej oczywiste. Ja przez tyle lat wsiąkłam już w tą kulturę jak masło w kromkę ciepłego chleba. Poniżej najczęstsze błędy popełniane przez Polaków we Francji, z którymi osobiście się spotykam.
Uwaga, nie jest to sztuka wyższego savoir vivre ani zachowanie elity z wyższych sfer tylko punkt widzenia zwyczajnej przeciętnej francuskiej rodziny.
Najczęstsze błędy popełniane przez Polaków we Francji – moje spostrzeżenia
Nóż.
Zapamiętaj to dobrze! Każdy nóż ma swoje przeznaczenie i nigdy, ale to nigdy nie wolno ich pomieszać. Nóż do masła to nóż WYŁĄCZNIE do masła, nóż do serów tylko do serów, nóż do normalnego dania używasz tylko do krojenia na swoim talerzu.
Nie ma większej wtopy niż użycie noża, który posiada resztki dżemu i radosne pakowanie go do masła. Gwarantuję Ci, że wszyscy przy stole zamilkną i spojrzą na Ciebie jakbyś zabiła im kota. Niby wydaje się to oczywiste, ale miksując moich polskich i francuskich przyjaciół czy rodzinę na spotkaniach, widzę, że bardzo często się to powtarza, że tu masło, tam pasztet tym samym nożem, a mina francuzów jest zawsze taka sama.
Powiem Ci więcej, wujek mojego męża używa do różnych serów, różnych noży! 6 serów = 6 różnych noży. To dopiero jest wyższa szkoła.
Czyszczenie talerza kawałkiem chleba
Francuzi nie wymieniają tak często talerzy jak my. Potrafią zjeść kilka dań pod rząd na jednym talerzu. Z tym, że czyszczą go na błysk kawałkiem chleba, który potem zjadają… To nic wielkiego, powiesz, my też tak robimy. Okej, robimy, ale publicznie, kiedy przy stole jest kilkanaście innych osób? W Polsce uchodzi to raczej za niekulturalne. We Francji – zupełnie odwrotnie. Ja nie czyszczę w ten sposób talerza – nie lubię pakować do buzi, kilku różnych rodzajów resztek. Więc to trochę ja uchodzę w tym momencie za niekulturalną, bo mam największy syf na talerzu, gdy pozostałe są wyczyszczone.
Otwieranie prezentów przy wszystkich
U nas, najczęściej, z grzeczności dziękujemy za prezenty i odkładamy je zapakowane na bok, otwierając często po wyjściu gości z domu. Albo przynajmniej otwieramy je dużo później z dozą nieśmiałości i skrępowania. Chcemy w ten sposób pokazać, że prezenty nie są aż takie ważne, że nie jesteśmy takimi materialistami, żeby rzucać się na prezenty.
We Francji jest zupełnie odwrotnie. Prezenty otwiera się publicznie, przy wszystkich oczach zwróconych na Ciebie. To wręcz pewnego rodzaju uhonorowanie osoby, która wręczyła nam prezent. Robimy ochy i achy zachwycając się prezentem przy wszystkich zgromadzonych osobach. Nawet jeżeli z dziesięciu zgromadzonych osób, tylko dwie dały Ci prezent i intuicja podpowiadałaby, żeby otworzyć je później, żeby nie wprawiać w zakłopotanie pozostałych, które nic nie przyniosły – nic bardziej mylnego – stajemy na środku i otwieramy opowiadając o tym, jak bardzo potrzebowaliśmy właśnie tego co jest w środku, jak jest piękne i dyskutujemy z osobą wręczającą na temat tego, gdzie prezent został kupiony („ahhh, miejscowa, tradycyjna maleńka cukiernia, która ma 300 lat?”), na temat jego historii i użyteczności.
Z tym też wiążą się dodatkowe rzeczy. Kupując Francuzowi prezent postaraj się, żeby było to albo coś regionalnego, albo tradycyjnego albo hand made. Odpadają rzeczy z sieciówek i z Chin. Bądź gotowa również na opowiedzenie kilku słów o wręczanym prezencie. Jeśli dasz butelkę dobrej wódki, sprawdź jaka wiąże się z nią historia czy ciekawostka. Dodatkowo większość Francuzów zwraca uwagę na opakowanie. Ważne jest, żeby nie wrzucić wszystkiego do papierowej torebki, ale opakować papierem, tak, żeby osoba obdarowana mogła go rozpakowywać.
Sprzątanie talerzy ze stołu
W Polsce w restauracji, a zwłaszcza na weselu oznaką dobrego serwisu jest szybkie sprzątanie brudnych talerzy.
We Francji – odwrotnie. Nie można zabierać szybko talerza.
Rekordy padają na tradycyjnych polskich weselach – jeszcze nie skończymy jednego dania, już zabierają i leci następne.
Mój mąż je wolno i najczęściej na polskich weselach trzyma siłą talerz, bo kelner chciałby go zabrać zanim on jeszcze skończył. Idąc do toalety zawsze prosi osobę obok, żeby pilnowała talerza…
A pan kelner chce przecież pokazać, że sprząta, że obsługa jest dobra.
Kiedyś nawet mój mąż postanowił mierzyć ze stoperem – notował kiedy dostał danie, kiedy talerz zabrany, kiedy następne. Wyszło to dość zabawnie.
Całowanie obcych ludzi
Całują (jak mówi mój mąż buziują) się wszyscy wszędzie – na powitanie, pożegnanie, na nowy dzień, na zakończenie dnia.
I teraz uwaga, jeśli jesteś kobietą, dziewczyną buziujesz się w policzek nawet z wszystkimi starszymi mężczyznami, których dopiero poznajesz. Oczywiście nie musisz, ale to naturalna sprawa we Francji.
Jestem np. w gościach u rodziny męża – przychodzi sąsiad, lat 65, którego pierwszy raz widzę na oczy – proszę bardzo – buziaki na powitanie. Przychodzi chłopak, lat 17 (ja mam 30) – buziuję.
Wstaję rano i 15 osób siedzi przy stole – co robię? Buziuję każdego z osobna.
Wchodzę do pubu, przy stoliku 10 osób z czego nie znam połowy. Co robię? Oczywiście buziuję wszystkich.
Nie zdziw się również, jak zobaczysz całujących się w policzki mężczyzn.
Ja najczęściej spotkałam się z dwoma buziakami, ale ich ilość zależy od regionu. Są nawet całe mapy gdzie ile jest buziaków.
Końcówka od banana
Czy Ty też przed zjedzeniem banana urywasz i nie zjadasz jego końcówek? Czy wiesz, że większość Francuzów nigdy o tym nie słyszała i padną ze zdziwienia kiedy to zrobisz?
Z radością będę kontynuowała cykl francuski i ciekawostki o kraju i ludziach. O czym chcielibyście przeczytać w takim cyklu?
Czy są wśród Was jacyś Polacy mieszkający we Francji? Co dodalibyście do tej listy?