Każdy rodzic, od momentu pojawienia się dziecka na świecie, martwi się o jego przyszłość. Poza oczywistymi kwestiami dotyczącymi zdrowia, zastanawiamy się, czy będziemy w stanie pomóc mu w przyszłości. Czeka je przecież prawdopodobnie zakup mieszkania, być może ogromne wesele, studia, spełnianie marzeń i pasji. Kto wie, czy za 10-20 lat będziemy nadal w stanie pracować? Czy będzie nas stać, żeby pomóc?
Zaraz po narodzinach Małej, wpadliśmy na pomysł założenia osobnego konta oszczędnościowego na którym gromadzić jej będziemy co miesiąc określoną kwotę pieniędzy. W sumie wpadliśmy na ten pomysł oboje i praktycznie w tym samym czasie (lata bycia razem chyba wytwarzają jakieś zdolności telepatyczne ;))
Opowiem jak my ogarnęliśmy temat, ale oczywiście każdy może a nawet powinien dopasować go pod siebie.
Jak to działa?
Zakładamy najzwyklejsze na świecie konto oszczędnościowe. Co miesiąc wpłacamy określone środki, np. 200zł na konto. Pod żadnym pozorem ich nie ruszamy. Po określonej liczbie lat oddajemy środki dziecku. Proste.
Możemy włączyć do akcji znajomych i rodzinę – kiedy dziadkowie lub koleżanki zapytają co kupić naszemu 3 latkowi na urodziny, mogą, zamiast milionowej grającej zabawki, która zostanie odłożona w kąt po 3 dniach dorzucić nawet niewielką kwotę do oszczędności (albo zmiksować obie opcje, żeby dziecko nie miało poczucia, że nie dostało żadnego prezentu).
Jaka suma zostanie zgromadzona?
Zróbmy kilka prostych kalkulacji.
Założenia obliczeń:
- nie wliczamy inflacji
- nie wliczamy zarobionych odsetek
Oznacza to, że staramy się ulokować pieniądze, tak, żeby zysk przykrył inflację.
Odkładamy 200zł miesięcznie
200 zł miesięcznie x 12 = 2400zł rocznie
2400zł x 25 lat = 60 000 zł
Słownie: sześćdziesiąt tysięcy złotych.
Odkładamy 50zł miesięcznie
50zł miesięcznie x 12 = 600 zł
600zł x 25 lat = 15 000zł
To, czy to duża kwota czy mała oddaję już indywidualnej ocenie. W każdym razie kto z nas nie chciałby dostać na start dorosłego życia 15, 30, 60 tysięcy złotych?
Kiedy oddać konto dziecku?
Zależy to oczywiście od Ciebie. Może to być 18-tka, rozpoczęcie lub zakończenie studiów, prezent ślubny, zakup pierwszego mieszkania. Możliwości są nieograniczone.
My z góry założyliśmy, że 18-tka to za wcześnie, ale zobaczymy jaką odpowiedzialnością będzie wykazywała się Mała (Ja w tym wieku byłam skrajnie nieodpowiedzialna – nie powierzyłabym sobie żadnej większej kwoty). Myśleliśmy nad tym, żeby albo były to pieniądze na zakończenie studiów albo np. na wkład na zakup mieszkania.
Czy mnie na to stać?
No tak, powie część z Was, pewnie masz tyle pieniędzy, że sobie tak odkładasz bez problemu, a my ledwie żyjemy od 1-go do 1-go i ledwie na te wszystkie pieluszki nam starcza. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale zastanów się, czy na pewno nie jesteś w stanie odłożyć na początek chociaż 20zł miesięcznie? Może przeanalizuj dokładnie swoje wydatki i sprawdź, gdzie można coś uciąć. Może poproś rodziców, teściów, chrzestnych o przyłączenie się? Nawet jeśli nie co miesiąc, to od czasu do czasu np. raz w roku zamiast zakupu kolejnej zabawki na urodziny?
Myślę, że to, że nie jest to dla nas, tylko dla najważniejszej osoby w naszym życiu stanowi ogromną motywację.
Co jak pojawią się kolejne dzieci?
Nie dasz przecież oszczędności tylko jednemu. Nie bawiłabym się w zakładanie kolejnych kont dla kolejnych dzieci. Można albo całą kwotę podzielić proporcjonalnie, albo jeżeli masz możliwość zwiększyć oszczędzaną kwotę na tym samym rachunku (kolejne dziecko to w Polsce 500+ do domowego budżetu)
Uwaga, uwaga – decydując się na takie rozwiązanie, pamiętaj:
- Konto zakładane jest oczywiście na dorosłą osobę – nie próbuj ciągnąć dziecka do banku – to, że są to jego środki jest wyłącznie kwestią umowną.
- Ustal stałą, raczej mniejszą kwotę, którą rzeczywiście będziesz w stanie odłożyć w każdym miesiącu (nie tylko w tym obfitszym). Przemyśl tą sumę tak, żeby nie była dla Ciebie uciążliwa nawet jeżeli w domu pojawią się nieprzewidziane wydatki. Lepiej co miesiąc systematycznie odłożyć 50zł niż dwa razy odłożyć 500zł i poddać się, bo okazuje się, że nie dajemy rady. Dwa razy nie damy rady, a po trzecim się poddamy i zrezygnujemy.
- Nigdy ale to nigdy nie daj się ponieść pokusie wyciągnięcia pieniędzy. Zapewne będzie Cię kusiło, żeby czasem pożyczyć na chwileczkę – przecież oddasz 10-go. Nie – jeśli zrobisz to raz, złamiesz swoje wewnętrzne blokady i nie wytrwasz.
- Nie inwestuj tych pieniędzy w przedsięwzięcia związane z ryzykiem – postaw np. na rachunek oszczędnościowy z oprocentowaniem lub jeśli już uzbiera się odpowiednia kwota – wrzuć ją na lokatę terminową.
- Nie pozostawiaj pieniędzy na zwykłym rachunku bankowym – inflacja w przeciągu kilka lat zje duży procent wartość środków.
- Nigdy, ale nigdy nie daj się namówić na wynalazki typu oszczędności połączone z ubezpieczeniem – tzw. Fundusze, które wciskane są nam na prawo i lewo przez tzw. „doradców finansowych” (cudzysłów nie jest przypadkowy). Same koszty obsługi oraz twój brak umiejętności zarządzania takim funduszem spowodują, że ogromna część twoich środków zostanie „zjedzona” z prędkością światła. Zaufaj mi i nie rób tego.
Czy ktoś z Was prowadzi takie konto dla niemowlaka? Udaje Wam się utrzymać systematyczność? Z przyjemnością posłucham jak Wam się sprawdza takie rozwiązanie i co o tym myślicie?